Powstanie pierwszego Eddiego jest bardzo ciekawe.Steve i jego koledzy eksperymentowali ze swym scenicznym showem, po tym jak Dennis Wilcock (były wokalista) zostawił Maiden. Dave Beasly przejął nadzór nad przedstawieniami. Wkrótce dorobił się przezwiska Dave Lights ponieważ potrafił improwizować w robieniu pokazów scenicznych, używając prostych rzeczy takich jak: proch strzelniczy, doniczki, światła i części odkurzacza. Wkrótce wyszedł z propozycją stawiania na scenie głowy, którą zrobił na akademii sztuki. Użył pompy do powietrza w akwarium, by pompować sztuczną krew przez usta tej głowy podczas wykonywania utworu Iron Maiden. W tamtym czasie popularny był mniej więcej taki dowcip:
„Pewnej kobiecie urodziło się dziecko, ale miało tylko głowę i nie miało tułowia.
– Niech się Pani nie martwi – mówi do niej lekarz – proszę z nim przyjść za pięć lat, a wtedy prawdopodobnie będziemy mieć tułów dla niego.
Tak więc mija pięć lat, i oto Eddie the Head, jak nazywają go rodzice, siedzi na gzymsie kominka i wchodzi tata.
– Synu – mówi – Dzisiaj są twoje piąte urodziny i mamy dla ciebie szczególną niespodziankę.
– O nie – mówi Eddie, – tylko nie znowu jakiś pieprzony kapelusz!”
Więc tak oto głowa na scenie dostała imię, pierwszy prawdziwy Eddie narodził się! Ale Eddie nadal był tylko głową na scenie, aż do czasu, gdy grupa spotkała Dereka Riggs’a (poprzez ich menadżera Roda), który zaprojektował długo oczekiwane ciało dla Eddiego. Fakt ten trzymali w tajemnicy do czasu wydania singla Running Free na którym Eddie stoi w cieniu. Dziś Eddie jest na wszystkim: czapkach, koszulkach, prezerwatywach i różnych gadżetach. Od pierwszego do ostatniego albumu Eddie jest zawsze na okładce, a postać sceniczna urosła do kilkunastu metrów! Taki oto jest nasz Eddie i na pewno jeszcze nie raz zobaczymy go w innej wersji. Tego życzę sobie i wam.