11 maja 1992
PRODUCENT
Martin Birch, Steve Harris
WYTWÓRNIA
EMI (Europa), Epic (Ameryka Północna)
STUDIO NAGRAŃ
Barnyard Studios
Szybki lub martwy (Be Quick Or Be Dead)
Otoczeni grzesznikami i ociekający winą
Robicie pieniądze, grzebiąc w brudach i szlamie
Paradujecie w wieżach z kości słoniowej z wypiętymi brzuchami
Lokujecie nasze życie
W swoich gierkach i knowaniach
Musisz na nich uważać – bądź szybki, nie daj się zabić
Oczy węża na niebie – złodziej w twojej głowie siedzi
Musisz na nich uważać – bądź szybki, nie daj się zabić
Oczy węża na niebie – złodziej w twojej głowie siedzi
Bądź szybki!
Inaczej zginiesz!
Bądź szybki!
Inaczej zginiesz!
Pomyśl… co rządzi naszym światem
Zobacz… kto pociąga za sznurki
Wiem, że na twarz nie upadniesz
Twój gruby brzuch utrzyma cię ładnie
Pomyśl… co rządzi naszym światem
Zobacz… kto pociąga za sznurki
Wiem, że na twarz nie upadniesz
Twój gruby brzuch utrzyma cię ładnie
Kto pociąga za sznurki…
Żmija wpełza ci do ucha
On mówi: „głosuj na to czego chcesz słuchać”
Nie ważne, co jest złe – wystarczy, że tobie jest dobrze
Więc dalej rżnij głupa aż całkiem oślepniesz
Musisz na nich uważać – bądź szybki, nie daj się zabić
Oczy węża na niebie – złodziej w twojej głowie siedzi
Musisz na nich uważać – bądź szybki, nie daj się zabić
Oczy węża na niebie – złodziej w twojej głowie siedzi
Bądź szybki!
Inaczej zginiesz!
Bądź szybki!
Inaczej zginiesz!
Bądź szybki, bo inaczej zginiesz!
Stąd do wieczności (From Here To Enternity)
Zawróciła jej w głowie jego lśniąca maszyna
Pochyliła się, starter mu wyczyściła
Podobnej bestii nigdy nie widziała
Czuła, że coraz mocniej i mocniej go chciała
Kiedy szła wzdłuż drogi
Usłyszała głos, że aż ugięły się jej nogi
Wyszeptał do niej: „siadaj z tyłu”
„zabiorę cię stąd do wieczności”
Piekło nie jest takie złe
Piekło to stąd do wieczności
Piekło nie jest takie złe
Piekło to stąd do wieczności
Chyba znów jeden z tych szalonych snów miała
Na czymś tak dzikim jeszcze nigdy nie siedziała
Czuła się jak w siódmym niebie
Zdała się jej, że słyszy silnika westchnienie
Ale jak każdy sen, ten też musiał skończyć się
Mieli wywrotkę na diabelskim zakręcie
Bestia i Charlotte byli z tej samej gliny
Zawsze będą jechać drogą… stąd do wieczności
Piekło nie jest takie złe
Piekło to stąd do wieczności
Piekło nie jest takie złe
Piekło to stąd do wieczności
Piekło nie jest takie złe
Piekło to stąd do wieczności
Boję się strzelać do obcych (Afraid To Shoot Strangers)
Leżę, nie mogę zasnąć i ocieram pot z czoła
Ale to nie jest strach, iść bym teraz wolał
Próbuję sobie wyobrazić okropności, które na mnie czekają
Kopiec pustynnego piasku znaczy mogiłę
Gdy nadejdzie czas dogodny
Czy pomożesz mi w tej zbrodni?
Gdy nadejdzie czas dogodny
To będziemy umrzeć mogli
Boże, pozwól nam dokończyć to, co musi być zrobione
Przyjdź Królestwo Twoje
Bądź wola Twoja… na ziemi
Sami sobie tłumaczymy powody by odejść
Czy powinniśmy żyć i dać żyć innym?
Zapomnieć i wypaczyć winy?
Ale jak możemy im na to pozwolić?
Rządy terroru i korupcji muszą się skończyć
Dobrze wiemy, że innego wyjścia nie ma
Brak zaufania, logiki, nic więcej do powiedzenia
Boję się strzelać do obcych
Boję się strzelać do obcych
Strach jest kluczem (Fear Is The Key)
W gorączce żyjemy
Potem przerażenia dławieni
W gorączce nocy tak wiele poczuć możesz
W gorączce nocy krzyczę: „nie dotykaj, proszę”
Był czas, Kidy sobie używaliśmy
I na próżno wytaczaliśmy działa
Był czas, Kidy namiętność nie miała granic
W gorączce nocy… rozpalone ciała
Żyjemy w gorączce…
Słyszę ukryte bicie twego serca
Słyszę też twoje ciche szlochanie
Dzieciaki utraciły swoją wolność
Ludzie mają to gdzieś póki ktoś znany nie zginie
Był czas, Kidy sobie używaliśmy
I na próżno wytaczaliśmy działa
Był czas, Kidy namiętność nie miała granic
W gorączce nocy… rozpalone ciała
Żyjemy w gorączce…
Żyjemy w świecie niepewności
Strach jest kluczem – do tego czym chcesz być
Nic nie warte twoje zdanie
To większości panowanie
Dranie mają przewagę, aż do dnia twej śmierci…
Słyszę ukryte bicie twego serca
Słyszę też twoje ciche szlochanie
Dzieciaki utraciły swoją wolność
Ludzie mają to gdzieś póki ktoś znany nie zginie
Oni mówią nieprawdę
Był czas, Kidy sobie używaliśmy
Był czas, Kidy namiętność nie miała granic
Żyjemy w gorączce…
Żyjemy w świecie niepewności
Strach jest kluczem – do tego czym chcesz być
Nic nie warte twoje zdanie
To większości panowanie
Dranie mają przewagę, aż do dnia twej śmierci…
Koniec dzieciństwa (Childhood’s End)
Przepłynąłbym ocean
Przeszedłbym sto mil
Gdybym tylko mógł to skończyć
Jeden uśmiech choć zobaczyć
Widać to na ich twarzach
Smutne jest ich szlochanie
Rozpacz i wzburzenie
Strach i opętanie
Nie ma nadziei, nie ma życia, tylko ból i przerażenie
Nie ma jedzenia, nie ma miłości, tylko chciwe branie
Cierpienie i ból
Niedożywienie o głód
Agonie totalnej wojny
Kiedy to się zacznie znów?
Walka o władzę
Tyran znów powstaje
O co tu, do diabła, chodzi?
Czy to się kiedyś skończy?
Nie ma nadziei, nie ma życia, tylko ból i przerażenie
Nie ma jedzenia, nie ma miłości, tylko chciwe branie
Oglądasz księżyc w pełni
I czerwony wschód słońca
To dla nas taki oczywiste
Ale gdzieś ktoś umiera
Zatrute wody
Zgnilizna i zanieczyszczenie
Tylko patrzeć jak przyjdzie zaraza
Czy kiedykolwiek zmądrzejemy?
Nie ma nadziei, nie ma życia, tylko ból i przerażenie
Nie ma jedzenia, nie ma miłości, nie ma nasienia, dzieciństwa koniec
Zmarnowana miłość (Wasting Love)
Może kiedyś będę uczciwym człowiekiem
Na razie jednak robię, co mogę
Długie drogi, długie dni od wschodu do zachodu
Od wschodu do zachodu słońca
Śnijcie dalej, Bracia, jeśli chcecie
Śnijcie dalej, siostry, aż znajdziecie jedynego
Nasze życie tak szybko zabierane przez fale czasu
Spędzasz swoje dni w próżności
Spędzasz lata w samotności
W rozpaczliwej pieszczocie marnujesz dar miłości
Toczą się cienie nocy
Śnijcie dalej, Bracia, jeśli chcecie
Śnijcie dalej, siostry, aż znajdziecie jedynego
Nasze życie tak szybko zabierane przez fale czasu
Sypie się piasek, a ty linę trzymasz w dłoni
W twoich oczach widzę głód i krzyk rozpaczy
Co noc rozdziera
Spędzasz swoje dni w próżności
Spędzasz lata w samotności
W rozpaczliwej pieszczocie marnujesz dar miłości
Toczą się cienie nocy
Spędzasz swoje dni w próżności
Spędzasz lata w samotności
W rozpaczliwej pieszczocie marnujesz dar miłości
Toczą się cienie nocy
Ścigany (The Fugitive)
Był październik, mroźny poranek
Ziemia była pokryta szronem
Siedziałem cicho
Czekając na swój moment
Czekałem aż mgła spowije wszystko wokół
Starannie czas wybrałem i przeskoczyłem przez mur
Dosyć mam uciekania
Nic tylko głód i cierpienie
Staję na chwilę, rozglądam się i znów przed siebie
Znalazłem się w złym miejscu
To była niewłaściwa chwila
Podejrzany o zabicie – oto cała moja wina
Jestem zbiegiem, gonią za mną jak za zwierzem
Swoje imię chcę oczyścić, teraz jestem zbiegiem
Jestem zbiegiem, gonią za mną jak za zwierzem
Swoje imię chcę oczyścić, teraz jestem zbiegiem
Wciąż się rozglądam
Stale patrzę za siebie
Zawsze będę ataku celem
Podążam tylko przed siebie
Bezustannie ktoś mnie goni
Czekam na widok nabitej broni
Jestem zbiegiem, gonią za mną jak za zwierzem
Swoje imię chcę oczyścić, teraz jestem zbiegiem
Jestem zbiegiem, gonią za mną jak za zwierzem
Swoje imię chcę oczyścić, teraz jestem zbiegiem
Nawet jeśli ich złapię
I z zarzutów się oczyszczę
Wiem, że nic nie będzie tak, jak przedtem
Jeśli kiedyś udowodnię swą niewinność
Muszę dopaść wszystkich, by stało się zadość
Jestem zbiegiem, gonią za mną jak za zwierzem
Swoje imię chcę oczyścić, teraz jestem zbiegiem
Okowy nieszczęścia (Chains Of Misery)
W kąciku twego oka szaleniec się czai
Lubi wtykać nos – w twoje światło
On chce wyskoczyć na ulicę razem z nami
W krainę cieni i deszczu
Doświadczył co to miłość…
Chce ci teraz odpłacić winą…
Okłamuje się i nie daje żyć spokojnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Nie przestanie póki tobą nie zawładnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
W rynsztoku siedzi prorok
Krzyczy: „jesteś przeklęty!”
A ty mu wierzysz…
On ma wizję, lecz ona odbija się blaskiem w twoich oczach
Świat pełen nienawiści i strachu…
On odczuł co to miłość…
Chce ci teraz odpłacić cierpieniem…
Okłamuje się i nie daje żyć spokojnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Nie przestanie póki tobą nie zawładnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Okłamuje się i nie daje żyć spokojnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Nie przestanie póki tobą nie zawładnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Tylko miłość trzyma klucz do twego serca!
Tylko miłość…
Okłamuje się i nie daje żyć spokojnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Nie przestanie póki tobą nie zawładnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Okłamuje się i nie daje żyć spokojnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Nie przestanie póki tobą nie zawładnie
Trzyma cię w Okowach Nieszczęścia
Zjawa (The Apparition)
Jestem tu, czy mnie widzisz?
Przyszedłem tu sam
Kiedy w pokoju zrobi się zimno
Powiedz, że mnie czujesz… bo jestem tu
Oto jestem, czy mnie widzisz?
Jak przechodzę obok, w stronę
Miejsca, które znam tylko z moich… marzeń
W świecie ułudy
Nigdy nie odwracaj się od przyjaciela
Bo prawdziwych przyjaciół
Możesz policzyć na palcach jednej ręki… w całym życiu
Są tacy, którzy cię oszukują
Są tacy, którzy cię zawodzą
Czy jest ktoś, kto zginąłby za ciebie… chyba nie
Przeżywaj swoje życie z pasją
Wszystko, co robisz rób dobrze
Z życia wyciągniesz tylko tyle ile włożysz… tak mówią
W tym pokręconym świecie
Ludzie nie mówią, co naprawdę myślą
Jeśli chcesz dostać szczera odpowiedź
To idź szukaj jej… teraz
Czy stajesz plecami opary o ścianę
W pokoju pełnym obcych ludzi?
Czy czujesz się czasem jakbyś był na zewnątrz
I zaglądał… do środka?
Możesz uformować swoje szczęście
Stworzyć własne przeznaczenie
Wierzę, że masz w sobie siłę
Jeśli tylko chcesz… to stanie się prawdą
Możesz zrobić, co zechcesz
Jeśli tylko się postarasz
Odrobina wiary może czynić cuda… naprawdę
Czy istniejemy dla jakiejś przyczyny?
Chciałbym wiedzieć, co myślisz
Miło byłoby wiedzieć
Co się z nami stanie po śmierci… prawda?
Jedni rodzą się mądrzy
Inni rodzą się naiwni
Wierzę, że są i tacy, którzy żyli już wcześniej… a ty?
Jeśli o mnie chodzi to się zastanawiam
Musisz mieć otwarty umysł
Mam nadzieją, że moje życie
To nie rutynowa sprawa
Percepcja pozazmysłowa
Życie po śmierci i telepatia
Czy dusza żyje wiecznie i przenosi się
W czasie i przestrzeni?
Jestem taki podniecony
Bo już wkrótce tego się dowiem
A kiedy poznam wszystkie odpowiedzi
Może wrócę… i powiem ci jak to jest
Tylko się nie denerwuj
Gdy zechcę się z tobą skontaktować
Jeśli rzeczy zaczną znikać albo się przemieszczać… to będę ja
I nie bądź niedowiarkiem
Nie ważne, co powiedzą twoi „przyjaciele”
Znowu się gdzieś spotkamy
W jakiś sposób… kiedyś
Judaszu prowadź (Judas Be My Guide)
Światła zgaszone – żyjemy w świecie ciemności
Bez wątpliwości – wszystko jest na sprzedaż
My śpimy – a cały świat płonie
My się modlimy – do Boga o lepszy układ
Nie ma świętości – ni wtedy ni teraz
Nic nie zostało…
Czy to wszystko?
Mogę już odejść?
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Tocz wojny – gin w blasku chwały
Wróć do domu – mięso w plastikowym worku
Upadnij – lepiej módl się do Boga o zmiłowanie
Więc klęknij – i niech ostrze tnie równo
Nie ma świętości – ni wtedy ni teraz
Wszyscy straceni…
Czy to wszystko, co nam zostało?
Czy to już koniec?
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Żyję w ciemności
Bez światła, co prowadzi
Szepcze o twoich snach…
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Judasz mój przewodnik
Nocą szepcze do mnie
Judasz mój przewodnik
Niedzielny wojownik (Weekend Warrior)
Wczoraj buntownik, jutro zwykły głupiec
Kogo chcesz nabrać i przed czym chcesz uciec?
Próbujesz się z paczki wydostać
Ale oni nie chcą słuchać, więc musisz pozostać
Udajesz wojownika kiedy jesteś w grupie
Ale to już się skończyło, spójrz tylko na siebie
Wcale nie jesteś taki bojowy – to tylko pozory
Niedobrze ci się robi, czas się wyswobodzić
Ta twoja brawura kiedy jesteś z kumplami
Jakby inny człowiek przeszedł przez bramę
Zaczyna się gra
Dzięki adrenalinie
Czujesz napięcie, może jeszcze ktoś zginie…
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może taki już jesteś
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może taki już jesteś
Musisz się wydostać, musisz się uwolnić
Ale przecież jesteś w klice, niełatwo jest odbić
Musisz przyznać, żyjesz w zakłamaniu
Wcale nie tak trudno zgadnąć czemu
Ciężko powiedzieć jak się w to wplątałeś
Chciałeś tylko być częścią
Przynależeć chciałeś…
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może taki już jesteś
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może taki już jesteś
To, co zrobiłeś teraz cię zawstydza
Ale to przecież tylko gra… czy nie tak?
A kiedy opadnie adrenalina
Co zrobisz ze sobą w poniedziałek?
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może taki już jesteś
Niedzielny Wojownik ostatnio
Niedzielny Wojownik czasami
Niedzielny Wojownik – może nigdy taki nie byłeś
Strach przed ciemnością (Fear Of The Dark)
Jestem facetem, co chodzi bez nikogo
I kiedy idę ciemną drogą
W nocy, albo spaceruje po parku
Kiedy światło zmieniać się zacznie
To czasem czuję się dziwacznie
Robię się niespokojny kiedy jest ciemno
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Ciągle mi się roi, że ktoś za mną stoi
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Bardzo się biję, że ktoś się na mnie czai
Czy przejechałeś kiedyś palcami po ścianie
W poszukiwaniu światła
I poczułeś jak stają ci włosy na karku?
Czy czasem boisz się spojrzeć w kąt pokoju
Bo czujesz, ze coś cię obserwuje?
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Ciągle mi się roi, że ktoś za mną stoi
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Bardzo się biję, że ktoś się na mnie czai
Poprzedniej nocy oglądałeś filmy grozy
Rozmyślałeś o wiedźmach i podaniach ludowych
Nieznane problemy zaprzątają ci głowę
Może umysł płata ci figle
Coś czujesz i twoje oczy nagle
Napotykają cienie tańczące za tobą
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Ciągle mi się roi, że ktoś za mną stoi
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Bardzo się biję, że ktoś się na mnie czai
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Ciągle mi się roi, że ktoś za mną stoi
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Bardzo się biję, że ktoś się na mnie czai
I kiedy idę ciemna drogą
To jestem facetem, co idzie sam