Powerslave

Asy przestworzy (Aces High)

Syrena ostrzega przed nalotem nieprzyjaciela

Wtem słychać odgłosy artylerii ostrzału

Szykujemy się do startu, musimy się wznieść

Nadchodzącemu atakowi trzeba stawić czoła

 

Wskakujemy do kabiny i odpalamy silniki

Usuwamy blokady spod kół – byle czasu nie marnować

Nabierając szybkości kołujemy na rozbieg

Trzeba wzbić się w powietrze żeby nie żałować

 

Rozpędzamy się, podrywamy się, lecimy

Korkociąg, skręt, pikowanie, znów wchodzimy

Na przód idź, żyj i leć, leć i żyj, walcz lub zgiń

Musisz gnać przed siebie żyj i leć, leć by żyć

Asy przestworzy

 

Wpadamy prosto na bombowce

Otwieramy ostry ogień i zawracamy

Przewrotka, obrót i zachodzimy ich od tyłu

Byle nas nie dostrzegli, potem znów do nich wypalamy

 

Bandyci na 8. godzinie zaskakują nas od tyłu

Dziesięć ME-109 od strony słońca

Pniemy się w górę i wychodzimy im z przodu

Lecąc prosto na nie za spust pociągam

 

Korkociąg, skręt, pikowanie

Korkociąg, skręt, pikowanie, znów wchodzimy

Korkociąg, skręt, pikowanie

Korkociąg, skręt, pikowanie

Na przód idź, żyj i leć, leć i żyj, walcz lub zgiń

Musisz gnać przed siebie żyj i leć, leć by żyć

Asy przestworzy

 

Dwie minuty do północy (2 Minutes To Midnight)

Zabić i zysk przeliczyć, zastrzelić by okaleczyć

Ale nam nie potrzebny jest motyw

Złota Gęś wyrwała się na zewnątrz

I nigdy nie wychodzi z mody

Oczerniona duma jeszcze w środku płonie

Skorupa krwawej zdrady

Oto moja lufa za beczkę śmiechu

Z miłości do żywej śmierci

 

Typ zabójcy lub diabelskie nasienie

Świetność, fortuna, cierpienie

Idź znów na wojnę, krew to wolności znamię

Czy nie modlisz się już na mą duszę?

 

Dwie minuty do północy

Wskazówki zwiastują koniec

Dwie minuty do północy

Zabić nienarodzone dzieci w łonie

 

Ślepcy krzyczą: „wypuście te stworzenia”

Pokażemy niedowiarkom

Napalmowy wrzask ludzkich pochodni

Udana uczta w Balsen… Taak!

Sprawcy rzezi tną mięso i wylizują tłuszcz

Oliwimy szczęki wojennej maszyny

I karmimy ją naszymi dziećmi

 

Dwie minuty do północy

Wskazówki zwiastują koniec

Dwie minuty do północy

Zabić nienarodzone dzieci w łonie

 

Worki z ciałami i worki rozdartych na pół malców

Galareta zamiast mózgu w głowach tych

Co wskazują ciebie palcem

A szaleńcy żonglują słowami

I każą nam tańczyć jak zarabiają

Przy wtórze głodujących milionów

By wytworzyć jeszcze lepszą broń

 

Dwie minuty do północy

Wskazówki zwiastują koniec

Dwie minuty do północy

Zabić nienarodzone dzieci w łonie

 

Północ… cała noc…

 

Brakmisłów (wielkie eee…) (Losfer Words (Big 'Orra))

Utwór instrumentalny

 

Ostrza mgnienie (Flash Of The Blade)

Kiedy byłeś chłopcem goniłeś za smokami

Z drewnianym mieczem w ręku

Byłeś świętym Jerzym lub Dawidem i zawsze

Zabijałeś bestie

Czas się szybko zmienia

Musiałeś wcześniej dorosnąć

Ruiny domu stale się tlą, a ciała leżą u twych stóp

 

Umrzesz tak jak żyjesz

W ostrza mgnieniu

W kącie, nie zapomniany przez nikogo

Żyłeś dla dotyku

Byś poczuć mógł stali chłód

Jeden człowiek i jego duma

 

Zapach skóry zaprawionej żywicą

Maska z żelaza i stali

Cięcie, sparowanie i pchnięcie

Na komendę mistrza szermierki

Nauczył cię wszystkiego, czego sam nie umiał

Żebyś się nie bał śmiertelnika

A teraz ty weźmiesz odwet przy wtórze

Krzyków nieczystych ludzi

 

Umrzesz tak jak żyjesz

W ostrza mgnieniu

W kącie, nie zapomniany przez nikogo

Żyłeś dla dotyku

Byś poczuć mógł stali chłód

Jeden człowiek i jego duma

 

Pojedynek (The Duellists)

On rzucił rękawicę, ty zrobiłeś błąd

Bo ją podniosłeś, już jesteś przegrany

Pojedynek na pistolet czy walka na miecze

Rodzaj broni wybrany

Rozniesie cię na strzępy jak tylko zaczniecie

Wiesz dobrze, że szans nie masz żadnych

 

Walcz dla honoru

Walcz dla splendoru

Walcz dla zabawy

Walcz dla honoru

Walcz dla splendoru

Walcz o swe życie

 

Jesteśmy gotowi i pojedynek zaczynamy

Pchnięcie, finta, spóźnione sparowanie

Ostatecznie najlepszy wygrywa

Cięcie przez korpus i padasz na ziemię

Widzisz krwi plamę i czujesz rwanie

Czujesz jak pot zalewa ci skronie

 

Walcz dla honoru

Walcz dla splendoru

Walcz dla zabawy

Walcz dla honoru

Walcz dla splendoru

Walcz o swe życie

 

Walki wznowione, zapada milczenie

Szermierze rzucają się na siebie

Cięcie, sparowanie, pchnięcie

Padasz dźgnięty w samo serce

Anioł Śmierci słysz twe ostatnie tchnienie

Wszystkiemu przygląda się kostucha

 

Walczyłeś dla honoru

Walczyłeś dla splendoru

Walczyłeś dla zabawy

Walczyłeś dla honoru

Walczyłeś dla splendoru

Walcz aż do śmierci!

 

Powrót do wioski (Back In The Village)

Skieruj reflektory na ludzi

Przekręć gałkę i robaka zjedz

Zaryzykuj, zgaś silniki

Bomby zrzuć i niech wszystko spali się

 

Białe flagi podarte na strzępy

Zawieszenie broni spalone

Wstrząs nerwowy w kuchni

Stoły poprzewracane

 

Wróciłem do wioski

Do wioski

Znowu jestem w wiosce

 

Rzucam kostki, dobrze wyważone

Same szóstki mi wypadły

Jestem w czarnej dziurze i wiruję

Bo skrzydła mi odpadły

 

Pytania są ciężarem

A odpowiedzi to więzienie

Wstrząs nerwowy w kuchni

Stoły zaczynają płonąć

 

W środku wszystko ujdzie

Płonące stodoły i papierowe koty

Lis wszedł między kury

A zabójca wśród psów ukryty

 

Pytania są ciężarem

A odpowiedzi to więzienie

Wstrząs nerwowy w kuchni

Stoły zaczynają płonąć

 

Wróciłem do wioski

Do wioski

Znowu jestem w wiosce

 

Lecz my nadal wchodzimy w dolinę

A inni chcą wewnętrzny zgasić płomień

Płoniemy jaśniej niż dotąd

Nie jestem numerem, ja MAM WŁASNE IMIĘ!

 

Wróciłem do wioski

Do wioski

Znowu jestem w wiosce

 

Wróciłem do wioski

Do wioski

Znowu jestem w wiosce

 

Wróciłem do wioski

Wróciłem do wioski

Znowu jestem w wiosce

 

Niewolnik władzy (Powerslave)

Wpadnę w otchłań – oko Horusa

Prosto w oczy ciemności – patrzą jak idę

Zielone jest oko kota, co błyska w tej Świątyni

Nadchodzi Ozyrys – znowu powstał

 

Powiedz mi dlaczego musiałem być niewolnikiem władzy

Nie chcę umrzeć, jestem bogiem, dlaczego nie mogę żyć dalej?

Kiedy umrze Dawca Życia, wszystko obróci się w perzynę

W swej ostatniej godzinie jestem niewolnikiem Władzy Śmierci

 

Kiedy żyłem tym kłamstwem – manipulowałem strachem

Ludzie mnie uwielbiali i padali na kolana

Więc przynieście mi krew i czerwone wino

Dla tego, który po mnie przejmie schedę

Bo on jest człowiekiem i bogiem i On też umrze

 

Powiedz mi dlaczego musiałem być niewolnikiem władzy

Nie chcę umrzeć, jestem bogiem, dlaczego nie mogę żyć dalej?

Kiedy umrze Dawca Życia, wszystko obróci się w perzynę

W swej ostatniej godzinie jestem niewolnikiem Władzy Śmierci

 

Teraz jestem zimny, ale duch żyje w moich żyłach

Ucichły rządy przerażenia – wyrzeźbione w kamieniu

Powłoka człowieka, którą Bóg zachował – na tysiące wieków

Lecz otwórzcie tylko bramy mego Piekła, to zaatakuję z grobu

 

Powiedz mi dlaczego musiałem być niewolnikiem władzy

Nie chcę umrzeć, jestem bogiem, dlaczego nie mogę żyć dalej?

Kiedy umrze Dawca Życia, wszystko obróci się w perzynę

W swej ostatniej godzinie jestem niewolnikiem Władzy Śmierci

 

Niewolnikiem Władzy Śmierci…

Niewolnikiem Władzy Śmierci…

 

Pieśń o starym żeglarzu (Rime Of Ancient Mariner)

Wysłuchajcie pieśni o Starym Żeglarzu

Zatrzymuje jednego z trzech weselników

I zaklina go swym wzrokiem

On stoi i słucha koszmarnej opowieści

 

A muzyka gra, przechodzi panna młoda

Zaklęty stoi jak wryty i słucha historii Żeglarza

 

Gnani na południe do krainy śniegu i lodu

W miejsce, gdzie nikt nie dotarł jeszcze

Dookoła śnieg i mgła, nadleciał albatros

Powitano go w imię Boże

Wierząc, że przyniesie szczęście

 

A okręt żegluje z powrotem na północ

Poprzez mgłę i kry, a za nim albatros

 

Żeglarz zabija ptaka dobrej wróżby

Towarzysze podróży przeklinają to, co zrobił

Lecz gdy rozwiewa się mgła, czyn usprawiedliwiają

I tak stają się wspólnikami zbrodni

 

A okręt żegluje dalej na północ

Okręt żegluje dalej na północ, aż nieruchomieje

 

Albatros zaczyna swą zemstę

Powrotne pragnienie, to straszna klątwa

Majtkowie zrzucają winę na żeglarza

Zawieszają mu na szyi martwego ptaka

 

Klątwa ni ustaje, nie ustaje wcale

A pragnienie nie chce, ono nie chce maleć

 

„Dzień za dniem mija, żadem podmuch nie targnie oceanem

Rzekłbyś: to malowany okręt na morzu malowanym

Dokoła woda, woda. Deski paczyły się okropnie

Dokoła woda, woda, ale do picia ani kropli”

SAMUEL TAYLOR COLERIDGE (1798 – 1834)

 

Tam, woła Stary Żeglarz

Widzę okręt w oddali

Lecz jak on może płynąć

Bez wiatru i bez fali

 

Patrzcie… płynie na nas

Do nas się zbliża, prosto ze słońca

Patrzcie… nie ma załogi

Nie ma życia, lecz zaraz… tam dwoje chyba stoi

 

Śmierć i Życie-w-Śmierci

Rzucają kości o losy załogi

Ona wygrywa Żeglarza i teraz do niej zależy

Potem… jeden po drugim

Majtkowie padają martwi, dwustu ludzi

Ona… Ona, Życie-w-Śmierci

Ona pozwala mu żyć, swojemu wybranemu

 

NARRATOR:

„W migocie gwiazdki i księżyca

Twarz się za twarzą sina

Zwraca, zbyt szybko, aby westchnąć

I wzrokiem mnie przeklina

Czterykroć pięćdziesięciu ludzi

Koleją, stary, młody

Jeden za drugim, bez wytchnienia

Walili się jak kłody”

SAMUEL TAYLOR COLERIDGE (1798 – 1834)

 

Klątwa dalej żyje w ich oczach

Żeglarz żałuje, że nie stracił życia

Razem z morskimi istotami

Ale one przeżyły, więc i on też

 

W księżyca świetle

On modli się o piękno ich – nie o klęskę

Swym sercem im błogosławi

One wszystkie stworzenia Boże

 

Urok powoli jakby słabnie

Albatros z jego szyi nagle spadnie

Na dno schodzi niczym ołów

Potem na ich głowy spada deszcz

 

Słychać męki dawno martwych żeglarzy

Drgnęli i zaczynają się dźwigać

Ciała podniesione w dobrym nastroju

Usta ich są nieme – w ich oczach życia nie widać

 

Zemsta musi się dokonać, pokuta znowu się zaczyna

On wpada w trans i koszmar nadal się go trzyma

 

Klątwa zostaje odkupiona

I Żeglarz widzi własny dom

Duchy ulatują z dawno martwych ciał

Przyjmują kształty świetliste

Żeglarz pozostaje sam

 

Wtem czółno zaczęło się do niego zbliżać

Swej radości nie mógł uwierzyć

Na łodzi siedział przewodnik, jago syn pustelnik

Pokuta życia teraz na niego spadnie

 

Okręt idzie na dno niczym ołów

A pustelnik udziela Żeglarzowi rozgrzeszenia

 

Żeglarz będzie teraz opowiadał swą historię

Opowie, co widział gdziekolwiek się uda

By głosić słowo Boże własnym przykładem

Że musimy kochać wszystko, co Bóg stworzył

 

Weselnik jest smutnym i mądrzejszym człowiekiem

A historia ta trwa dalej i dalej i dalej