No Prayer For The Dying

Snajper na ogonie (Tail Gunner)

Odszukaj swą drogę 50 lat w tył

Do płonącego Drezna – tam krew i łzy

W ciemnościach mój reflektor świeci okrutnie

Ludzie będą walczyć, ktoś musi umrzeć

Kto kogo zabił, kto pierwszy strzelił?

Śmierć się ślini, by rozpalić pragnienie

Radar uruchomiony – skóra i kości

Bombowcy w domach będą gasić

 

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

 

Dopadnę Fokkera, rozprawię się z tym synem

Flaki mu wypruję moim karabinem

Prognoza pogody sprzyja wojnie

Kolonia i Frankfurt? Weź więcej spokojnie!

Charlie na ogonie w gorączce nieba

Enola Gay to była ostatnia moja próba

Teraz, kiedy snajpera już nie ma

Nie ma tez bombowców (tylko jedna wielka bomba)

 

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

Wzbij się w niebo, nie pytaj dlaczego – snajper na ogonie

Jesteś snajperem na ogonie

 

Święty dym (Holy Smoke)

Uwierz we mnie – pieniądze nam przyślij

On umarł na krzyżu i to nie jest śmieszne

Lecz tak zwani przyjaciele moi

Zrobili ze mnie pośmiewisko

Nie zrozumieli mnie i przekręcili wszystko

Wybierają to, co chcą usłyszeć – mówią ci jak jest

Pomijają tylko prawdę i oglądają twoją śmierć

Zbawiają ci duszę za twoje pieniądze

Much lgną do gówna, pszczoły kręcą się przy miodzie

 

Święty Dym, Święty Dym, wielu złych kaznodziei

Powinien spalić w kotle Czart

Wsadzić ich nogami do przodu, to nie jest żart

Święty dym robić – można się napocić

 

Jimmy Reptile i jego znajomi

Mówią, że będą z tobą, gdy przyjdzie koniec

Palą płyty, pala książki

Święta armia, jak faszyści

Uśmiech jak krokodyle, zaczekaj chwilę

Aż Królowa TV przypudruje należycie

Przeżyłem w grzechu swoje życie

A i tak nie cuchnę jak szambo, w którym wy się pławicie

 

Święty Dym – pachnie ładnie

Nie są pobożni, ale to nie durnie

Kiedy Noe budował cadilaca to było fajnie

Dwójkami staczają się w dół

A cyrk satelitarny wyjechał z miasta

Myślę, że są dziwni, a jak umrą

Lincoln może być ich trumną

Przyjaciel prezydenta, ogon diabła

Teraz nie mają modlitwy, 100 lat pudła

 

Bez modlitwy za umierających (No Prayer For The Dying)

Był czas, że nie byłem pewien

I czas kiedy płakałem

Gdy moje modlitwy zostały wysłuchane

Kiedy kłamałem

Lecz gdybyś zadał mi pytanie

Czy powiedziałbym prawdę ci?

Można teraz na coś postawić

Do stracenie nie masz nic

 

Kiedy siedziałem w oknie

I w deszcz się wpatrywałem

Z bólem w sercu

Chociaż go nie odczuwałem

Gdybyś zechciał mi powiedzieć

Jaki sens ma moje życie

Idę długą drogą

Nie docieram do celu

 

Boże, daj mi odpowiedź na moje życie

Boże, daj mi odpowiedź na moje marzenia

Boże, daj mi odpowiedź na moje modlitwy

Boże, daj mi odpowiedź na moje istnienie

 

Wróg publiczny numer jeden (Public Enema Number One)

Kiedy wszystko dotrze do kresu

A światła zwrócą się na chciwość

Ty odejdziesz z piskiem opon

Jak przetaczający się grzmot

Ludzie dławic się będą trucizną

Dzieci płakać przerażone

Ale ty masz swój szybki pocisk

Stąd jest bilet w jedną stronę

 

Padnij na kolana

I pomódl się za świat, co już oszalał

Podnieś się na nogo znów

Jak wygnańcy uciekamy, by zmazać smutek i ból

 

W miastach, na ulicach

Już napięcie da się wyczuć

Punkt krytyczny coraz bliżej

Strzały i rozruchy

Politycy kłamią, by ratować własną skórę

Kozły ofiarne na pożarcie prasy

Wrzód publiczny numer jeden

 

Padnij na kolana

I pomódl się za świat, co już oszalał

Podnieś się na nogo znów

Jak wygnańcy uciekamy, by zmazać smutek i ból

 

Niewolnicy miliona sieci

W nowym wieku reklamy

Nie potrzebuję kryształowej kuli, by cię sprzedać

Twoje dzieci mają więcej w głowie

Niż zaćpane resztki ciebie

Sen o Kalifornii, gdy Ziemia kona w agonii

 

Padnij na kolana

I pomódl się za świat, co już oszalał

Podnieś się na nogo znów

Jak wygnańcy uciekamy, by zmazać smutek i ból

Padnij na kolana

I pomódl się za świat, co już oszalał

Podnieś się na nogo znów

Jak wygnańcy uciekamy, by zmazać smutek i ból

 

Przestroga losu (Fates Warning)

Dlaczego jednym z nas żyć jest dane?

A inni są tu tylko po to, by skonać?

Jak to jest, że kula dosięga tego drugiego?

Czy musimy dopytywać się dlaczego?

 

Czy On będzie, czy Diabeł z piekieł

Jednego możesz być pewien

Kiedy minie twój czas, zrozumiesz to

Że nie jedna siła napędza show

 

Czy to my mamy szczęście, którzyśmy pozostali?

Czy ci znaleźli szczęście, których nam zabrali?

Na twoim ramieniu to ręka Pana w niebie

Czy może sam Diabeł przyszedł po ciebie?

 

Czy On będzie, czy Diabeł z piekieł

Jednego możesz być pewien

Kiedy minie twój czas, zrozumiesz to

Że nie jedna siła napędza show

 

Wybucha wulkan i zalewa całe miasto

Tornado zmiata na swej drodze wszystko

Smutek i tragedia tych, co zostali

Ludzkość w obliczu piekła, a najgorsze przed nami

 

Czy On będzie, czy Diabeł z piekieł

Jednego możesz być pewien

Kiedy minie twój czas, zrozumiesz to

Że nie jedna siła napędza show

 

Zamachowiec (The Assassin)

Wygasł już kontrakt

Rozeszła się plotka

Dopadnę cię

 

Tu nie chodzi o forsę

To emocje pościgu

A ja chcę cię dopaść

 

Obserwuję każde twoje drgnienie

Śledzę wszystko, co uczynisz

Patrzę ja się zachowujesz

 

Podglądam jak chodzisz

Podsłuchuję rozmowy

Chcę zrozumieć twój sposób myślenia

 

Lepiej się pilnuj, bo jestem zabójcą, bo jestem zabójcą

Lepiej uważaj, lepiej uważaj

Lepiej się pilnuj, bo jestem zabójcą, bo jestem zabójcą

Lepiej uważaj, lepiej uważaj

Jestem zabójcą, zabójcą, zabójcą, zabójcą

 

Zimny pot ze mnie leci

Czuję zapach śmierci

Wiem, że ta chwila jest coraz bliżej

 

A kiedy pojawisz się w świetle

Zacisną na szyi moje ręce

W moich żyłach płynie podniecenie

 

Wszedłeś mi w drogę

Teraz cię sprzątnę

Spust czeka na mój palec

 

Czuję uderzenie adrenaliny

To twoje ostatnie godziny

Pocałuj swój tyłek na dowidzenia

 

Lepiej się pilnuj, bo jestem zabójcą, bo jestem zabójcą

Lepiej uważaj, lepiej uważaj

Lepiej się pilnuj, bo jestem zabójcą, bo jestem zabójcą

Lepiej uważaj, lepiej uważaj

Jestem zabójcą

 

Dramat w głębinach (Run Silent Run Deep)

Światła konwoju na wprost przed nami

Statki handlowe w wyczekiwaniu

Silników grzmot jednostajny

Na oleistym morzu – to teren wojny

Zaciśnięte dłonie, wbity wzrok

Zatrzaskuję właz w zabójczą noc

Szczwany lis dostał się do Kórnika

Piekielny ogar, a diabeł nie wnika

 

Płynąć cicho, płynąć głęboko

To twoja ostatnia modlitwa

Wojownicy w tajemniczym śnie

Koszmar dla statków handlowych

Cicha śmierć czai się na was przy dnie

Płynąć cicho, płynąć na dnie

Zapadnijcie w swój ostatni sen

 

Drzesz w sercach walczących ludzi

Na otwartym oceanie pytają kiedy

Śmiercionośna srebrna ryba pofrunie

Ten statek zadrży – zginą ludzie

Są role do zagrania – milionowa obsada

Zabójca? Głupek dnia? Czy ofiara?

Słuchając rozkazów – ludzie będą konać

My albo oni – kłamstwo dobrze przećwiczone

 

Płynąć cicho, płynąć głęboko

To twoja ostatnia modlitwa

Wojownicy w tajemniczym śnie

Koszmar dla statków handlowych

Cicha śmierć czai się na was przy dnie

Płynąć cicho, płynąć na dnie

Zapadnijcie w swój ostatni sen

 

Szalupa roztrzaskana, kadłub rozdarty

Swąd palącej się ropy

Podążają do krainy Neptuna

Zostałeś sam – każdy na siebie zdany

Wilcze oczy wpatrzone w celownik

„Szykować atak z rufy” – „Cel, ognia!”

Wepną ci potem jakiś medal w klapę

Ale za dwa tygodnie – jak reszta będziesz trupem

 

Płynąć cicho, płynąć głęboko

To twoja ostatnia modlitwa

Wojownicy w tajemniczym śnie

Koszmar dla statków handlowych

Cicha śmierć czai się na was przy dnie

Płynąć cicho, płynąć głęboko

Ostatni raz przymknijcie oko

 

Płynąć cicho, płynąć głęboko

To twoja ostatnia modlitwa

Wojownicy w tajemniczym śnie

Koszmar dla statków handlowych

 

Haki w tobie (Hooks In You)

Mam klucze, by obejrzeć pod numerem 22

Za zielonymi drzwiami, nie ma nic do oglądania

Czy to nie cecha, jaki typ człowieka

Chciałby czekać na faceta takiego jak ja?

Kompletnie trzeźwy, siedzę w milczeniu

Wyluzowany, szukam współczucia

Lubię jak dziewczyna wie czego chce

Nie lubię takich, co bez sensu włóczą się

 

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

 

Jest skrępowana, nie może podejść do telefonu

Musiałeś się pomylić, bo jej nie ma w domu

Stukanie o drewno – wiesz, ze ten dźwięk lubię

Ona w miejscu usiedzieć nie umie

 

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

 

Wbiłem w ciebie haki, wbiłem w ciebie haki

Haki w ciebie

Wbiłem w ciebie haki, wbiłem w ciebie haki

Haki w ciebie

 

W samą porę, wszystko gotowe

Jak nowe pomysły na wystrój dziś wieczorem

Rezerwat z tego domu zrobię

Zaleję ją w betonie i sama zostawię

 

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

Haki w tobie, haki we mnie, haki na suficie

To dobrze zawieszone uczucie

Nic wielkiego, żaden grzech, spięty z miłości

Wbiłem w ciebie haki

 

Wbiłem w ciebie haki, wbiłem w ciebie haki

Haki w ciebie

Wbiłem w ciebie haki, wbiłem w ciebie haki

Haki w ciebie

 

Swą córkę weź… na rzeź (Bring Your Daughter…  To The Slaughter)

 

Skarbie, już blisko północ

A wszystkie mity wciąż są w mieście

Prawdziwa miłość i szminka na twojej bieliźnie

Wbij zęby w poduszkę i nie mów nic

Jeśli chcesz jeszcze pożyć

Nim twoje życie zamieni się w grobowiec

Wiedz, że to ja jestem tym właśnie

Zdejmij kłódkę z tylnych drzwi i zaproś mnie do środka

 

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

 

Skarbie, już blisko świt

I słońce skrada się po niebie

Brak pewnego leku na złamane serce

Tylko puste słowa i upokorzenie

Więc padnij na kolana, skarbie

Przyjmij postawę

I módl się, żebym czekał

Bo wiesz, że już niedługo przyjdę

 

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

 

Więc odrzuć swoją głupią dumę, nie możesz się wycofać

Nigdzie, nijak, nie masz gdzie się schować

 

Swą córkę weź, swą córkę weź

Przyprowadź na rzeź

Swą córkę weź, swą córkę weź

Przyprowadź na rzeź

Swą córkę weź, swą córkę weź

Przyprowadź na rzeź

Swą córkę weź, swą córkę weź

Przyprowadź na rzeź

Swą córkę weź, swą córkę weź

Przyprowadź na rzeź

 

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Swą córkę weź, przyprowadź ją na rzeź

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

Pozwól jej, pozwól jej, pozwól jej

 

Matka Rosja (Mother Russia)

Matko Rosjo, czy dobrze sypiasz?

Środek zimy, mroźnego wiatru podmuchy

Płatki śniegu unoszone

Wirują wokół jak śnieżne duchy

 

Matko Rosjo, poetyczny majestat

Przypomina czasy wielkiego imperium

Obracając się staruszek wspomina

Z rozrzewnieniem lata, co minęły

 

Matko Rosjo

Taniec Carów

Podnieście w górę głowy

Bądźcie z siebie dumni

Wolność upragniona

W końcu nadeszła

Zmieniając bieg historii

I waszą przeszłość

 

Matko Rosjo

Taniec Carów

Podnieś głowę wysoko

Pamiętaj kim jesteś

Czy potrafisz odrzucić

Gniew i strapienie?

Czy potrafisz się cieszyć

Gdy twoi ludzie znaleźli wyzwolenie?