23 marca 1998
PRODUCENT
Steve Harris, Nigel Green
WYTWÓRNIA
EMI (Europa), CMC / BMG (Ameryka Północna)
STUDIO NAGRAŃ
Barnyard Studios
Futurealny (Futureal)
Kończy się mój czas, brakuje mi tchu
To coś nadchodzi, nie mogę spać w nocy
Ani w dzień, to chyba śmierć
Staczam się coraz głębiej, czuje jak mnie otaczają
Muszę powiedzieć, że się boję i wiem, że wygrają
Nawet jeśli, to jestem przygotowany
Czy wierzysz w to, co słyszysz?
Czy wierzysz w to, co widzisz?
Czy wierzysz w to, co czujesz?
Czy wierzysz?
Co jest realne?
Futurealne
Co jest realne?
Futurealne
Zawsze, gdy ktoś patrzy na mnie jak na wariata
Dociera do mnie, że tylko ja czuję
To, co dla mnie jest prawdziwe
Czasem to wygląda jak zabójcza zabawa w chowanego
Kiedy będziesz to czytać, mnie już nie będzie
Może wtedy pojmiesz o co chodzi
Czy wierzysz w to, co słyszysz?
Czy wierzysz w to, co widzisz?
Czy wierzysz w to, co czujesz?
Czy wierzysz?
Co jest realne?
Futurealne
Co jest realne?
Czy wierzysz w to, co słyszysz?
Czy wierzysz w to, co widzisz?
Czy wierzysz w to, co czujesz?
Czy wierzysz?
Co jest realne?
Futurealne
Co jest realne?
Futurealne
Co jest realne?
Futurealne
Co jest realne?
Futurealne
Anioł i hazardzista (The Angel And The Gambler)
Rzut kostką
Ruletka już wiruje
To nie jest w twoich rękach
Jak się czujesz?
Ty na pewno wygrasz
Lepiej wróć raz jeszcze
Czujesz, że masz farta
Czy raczej boisz się?
Bierz, co dale ci los
I niech się dzieje, co chce
Wszystko w rękach przypadku
Co przyniesie kolejny dzień?
Bez steru na oceanie
Unoszony we śnie na jawie
W labiryncie zagubiony
Albo mgłą oślepiony
Jakie to ma znaczenie?
Więc czemu nie odpowiesz?
Dlaczego przegoniłeś Anioła?
Lepiej podejmij decyzję
Nim będzie za późno
Zaryzykuj wszystko
Chwyć ster w swoje ręce
Rzut kostką
Znowu do przodu jesteś
Nic do stracenia
A tyle do wygrania
Trochę ryzyka
To się rozumie
Ale czym się przejmować
I tak… w końcu odejdziesz
Szeroko otwarte bramy Nieba
Czekają na ciebie
Albo do piekła w dół
Tam też możesz pójść
Cierpiał będę moją tęsknotę
Moja dusz spisana na straty
Lepiej już odejdź
I zostaw mnie samemu sobie
Nie myśl, że jestem twym wybawcą
Nie myśl, że mogę cię oswobodzić
Nie myśl, że mogę uratować twe życie
To jest jak głód
Co stuka do twych drzwi
Zasmakowałeś tego
A ciągle więcej ci się śni
Popełniłeś swoje błędy
Nie zagrasz już nigdy tak samo
Ostrzegano cię
A jednak w to wchodzisz
Grasz o wysoka stawkę
A nic nie możesz zdobyć
Masz tylko jedno życie
I tak wiele musisz się nauczyć
Anioł z jednej strony
Z drugiej strony Diabeł
Którą drogą idziesz?
Podejmij decyzję
Stajesz na rozdrożu
Ale wiesz dokąd zmierzasz
Jeśli zaczniesz zachodzić w głowę
Może szybko być po tobie
Nie myśl, że jestem twym wybawcą
Nie myśl, że mogę cię oswobodzić
Nie myśl, że mogę uratować twe życie
Grom uderza dwa razy (Lightning Strikes Twice)
Czuję wietrzyk na twarzy w oczekiwaniu
Jeszcze chwila i dotrze tu burza
Gdzieś w oddali znów rozbłyskuje piorun
Czuje coś potężnego kiedy moc się zbliża
Czy boisz się przetaczającego się grzmotu?
A może zderzających się chmur, co niosą strach?
Kiedy tak sam siedzę w kącie
Powracam myślami do mego dzieciństwa
Rozglądam się próbując znaleźć odpowiedź
Na wszystkie pytania, co chodzą mi po głowie
I pytam sam siebie czy to katastrofa może
I kiedy znowu na zagrozi
Kiedy nadchodzi złowieszcze światło
I samotny pies w parku zawyje
Wszyscy chowają się do środka
Błysk gromu ciemności rozmyje
Burz jest już bardzo blisko
Tylko Bóg może wiedzieć
Siedzisz sam i patrzysz
Jak wiatr miota koronami drzew
Potworny szelest liści
Sporo czasu by zebrać myśli
Kiedy czekasz aż spadnie deszcz
Jedynie Bóg może wiedzieć
Niebo nie przestaje świecić
Być może grom uderza dwa razy
Być może grom uderza dwa razy
Człowiek klanu (The Clansman)
Zbudź się sam na wzgórzu
Gdy wiatr smaga ci twarz
Dobrze jest poczuć swą dumę
I być wolnym i czuć więź
Być częścią klanu
Mieszkać na pogórzu
Gdzie powietrze, które wdychasz
Takie czyste, nieskażone
Kiedy stoisz sam na wzgórzu
Powiew wiatru w twoich włosach
Pragniesz bardzo poczuć
Wolny chciałbyś być
Dobrze jest wierzyć
W potrzebę wolności
To czas, kiedy umierasz
I pytać się nawet nie starasz
Czy nie widzisz, ci oni czynią?
Próbują nas złamać
Zabierają nam tereny
Które należą do klanów
Nie ja jeden mam ten sen
Ja wolności tylko chcę
Chcę gdzieś przynależeć
Jestem w klanie… Wolności!
To czas spustoszony strachem
Ziemia spustoszona zmianą
Przodkowie nasi na wieść
O tym, co się teraz dzieje
Przewróciliby się w grobach
Byliby strwożeni
Że ziemia ludzi wolnych
Została zakuta w okowach
Wiem czego chcę
Kiedy przyjdzie czas
Odbiorę to, co moje
Należę do klanu
Przysięgam, że będę się bronić
Będziemy walczyć po sam koniec
Przysięgam, że nigdy
Mnie żywcem nie wezmą
Ja wiem że razem powstaniemy
I nie oddamy naszej ziemi
Przysięgam, że moje dzieci
Urodzą się wolne
Wiem czego chcę
Kiedy przyjdzie czas
Odbiorę to, co moje
Należę do klanu
Nie dajmy im grabić już więcej
Nie dajmy im grabić już więcej
To ziemia ludzi wolnych… Wolność!
Dobrze jest wierzyć
W potrzebę wolności
To czas, kiedy umierasz
I pytać się nawet nie starasz
Czy nie widzisz, ci oni czynią?
Próbują nas złamać
Zabierają nam tereny
Które należą do klanów
Wiem czego chcę
Kiedy przyjdzie czas
Odbiorę to, co moje
Należę do klanu
Wiem czego chcę
Kiedy przyjdzie czas
Odbiorę to, co moje
Należę do klanu
Gdy zderzają się dwa światy (When Two Worlds Collide)
Mój teleskop wygląda
Skierowany na gwiazdy
Punkcik światła najmniejszy
Zdaje się w tę noc dwa razy większy
Obliczenia są tak precyzyjne
Może cały czas rośnie, czy to w ogóle możliwe?
Nie wierzę własnym oczom
I nie wiem, co mam począć
Po raz setny chyba
Sprawdzam odchylenie
Coraz bardziej się boję
Nawet mój komputer okazuje
Że nie ma błędu w obliczeniach
Teraz, kiedy to się stało, nie ma już co wypatrywać
Uwierz, że to prawda, one muszą się zderzyć
Nic nie możemy zrobić
Gdy zderzają się dwa światy
Gniew i cierpienie
Tych, co pozostali
Dwa światy się zderzają
Kto utrzyma się przy życiu?
Czy ukryć się zdołają?
Gdy zderzają się dwa światy
Gniew i cierpienie
Tych, co pozostali
Gdy zderzają się dwa światy
Więc kto przetrwa?
Czy ukryć się zdołają?
Gdy dwa światy się zderzają
Teraz, kiedy to się stało, nie ma już co wypatrywać
Uwierz, że to prawda, one muszą się zderzyć
Nic nie możemy zrobić
Gdy zderzają się dwa światy
Gniew i cierpienie
Tych, co pozostali
Dwa światy się zderzają
Kto utrzyma się przy życiu?
Czy zdołają ukryć się?
Ukryć się nie ma gdzie
Gdy zderzają się dwa światy
Wykształcony głupiec (The Educated Fool)
Jestem wykształconym głupcem
Więc nie wiem, co powinienem zrobić
W tej niezręcznej sytuacji
Która została na mnie wymuszona
Kiedy tak idę sam
Prosto w dolinę życia
Mam całe życie doświadczenia
Tak, mam tyle do rozdania
Otwórz księgę na pierwszym rozdziale
Może życie zaczyna się pomału
W mrocznych myślach zawsze zatopiony
Zastanawiasz się nad tym, czego byłeś uczony
Jeszcze nigdy tak się nie czułem
Zupełnie jakby drzwi się otworzyły
Do księgi życia… a może śmierci
Czy jest w ogóle jakieś wyjście?
Ktoś spogląda na mnie z góry
W samo jądro mojej duszy
Lecz nie powie mi co widzi
Choć ja bardzo chciałbym wiedzieć
Chcę opuścić życie sam
Chcę podnieść nie ruszony głaz
Chcę wejść prosto w ogień
Chce spełnić wszystkie żądze moje
Czy naprawdę chcesz być
Jeszcze jedną pozycją w statystyce?
Czy może czujesz, ze powinieneś zawalczyć
Że naprawdę zasługujesz na więcej?
Czy czasami czujesz
Że masz w sobie potencjał wielki?
To, co masz do dania
Można by zrealizować znacznie lepiej
Chce patrzeć jak płonie ogień
Chcę czuć jak świat wiruje mi w głowie
Chcę wiedzieć, czego mogę się nauczyć
Chcę punkt bez wyjścia przekroczyć
Czas popłynie
A ja za nim
Czas pójdzie na przód
Lecz ja za nim
Chcę poznać jaką odpowiedź życie niesie
Chcę spotkać ojca mego po śmierci
Chcę wejść w światło prosto
Chcę nie czuć strachu tylko rozkosz
Chcę opuścić życie sam
Chcę podnieść nie ruszony głaz
Chcę wejść prosto w ogień
Chce spełnić wszystkie żądze moje
Czas popłynie
A ja za nim
Czas pójdzie na przód
Lecz ja za nim
Nie zaglądaj obcemu w oczy (Don’t Look To The Eyes Of A Stranger)
Nie zaglądaj obcemu w oczy
Unikaj spojrzenia głupca
Nie zaglądaj obcemu w oczy
Ktoś obserwuje, gdy zapada noc
Czujesz, ze ktoś cię śledzi
Musisz gdzieś wiać
Czy pierwszy raz w życiu
Czujesz taki strach?
Podnosi się adrenalina
Serce zaczyna ci walić
Zaczynasz biec
Pot spływa ci po twarzy
Nie wiesz w którą pójść stronę
Lepiej się ukryj
On jest coraz bliżej
Lepiej wymyśl coś
Obyś tylko nie dotarł
Do punktu bez wyjścia
Bo możesz po raz ostatni
Światło dnia oglądać
Nie zaglądaj obcemu w oczy
Unikaj spojrzenia głupca
Nie zaglądaj obcemu w oczy
Ktoś obserwuje, gdy zapada noc
Jak się macie, przyjaciele? (Como Estais Amigos)
Jak się masz, przyjacielu?
Za śmierć tych, których nie znamy
Czy zegniemy kolana, by modlitwę zmówić
Nigdy nie poznają, że ich los może nas obchodzić
Czy mamy podtrzymywać ogień?
Czy pielęgnować rozpalony ogień?
Czy mamy próbować pamiętać
Co jest dobrem, a co złem?
Koniec łez, koniec łez
Jeśli żyć będziemy cały wiek
Amigos, koniec łez
Jeśli zapomnimy o nich
I ich ofierze
Czy podłość
I smutek znowu przyjdą do nas?
Czy mamy zatańczyć w słońcu?
Czy mamy wznieść toast za pokój?
Czy mamy wylać łzy radości?
Czy mamy oddalić bestię?
Koniec łez, koniec łez
Jeśli żyć będziemy cały wiek
Amigos, koniec łez
W środku siedzi niemy krzyk
Musi zostać w środku
Bez zwycięstwa, bez wygranej
Tylko ból i przerażenie
Koniec łez, koniec łez
Jeśli żyć będziemy cały wiek
Amigos, koniec łez
Koniec łez, koniec łez
Jeśli żyć będziemy cały wiek
Amigos, koniec łez