Gitarzysta Iron Maiden opowiada o nowym albumie!

 

Marzec 2009

Brytyjski Metal Hammer miał tyle szczęścia, że udało mu się wybrać do Południowej Ameryki z Iron Maiden i zdobyć pierwszy wyłączny wywiad z zespołem. Adrian Smith mówi o nowym albumie Iron Maiden, prześciganiu się członków zespołu i o tym co będą robić po wydaniu 15 albumu.

MH: Odchodząc od spraw bieżących, cała uwaga wydaje się być zwrócona w stronę nowego albumu?

Adrian Smith: „Tak, rozmawialiśmy o tym krótko któregoś dnia i od tego czasu myślę o nowym albumie codziennie, ponieważ jest tak dużo kierunków w które moglibyśmy pójść. Byłoby miło, gdybyśmy mieli już jakieś utwory i moglibyśmy zaraz po skończeniu trasy koncertowej wejść do studio wszystko nagrać. Zazwyczaj robimy sobie długą przerwę, a jako że w studio zawsze gramy na żywo, jest nam nieco trudno na początku ponieważ nie graliśmy wcześniej od jakiś 6 miesięcy. Bardzo bym chciał wejść do studio już w najbliższym czasie. To jest jak zwykła praca codzienna, wchodzisz, ustawiasz sobie wszystko, próbujesz i robisz to najlepiej jak potrafisz”

MH: Zauważyliśmy pewną zmianę postawy od kiedy rozmawialiśmy ze Stevem 12 miesięcy temu, powiedział wtedy “zawsze powtarzaliśmy, że chcemy nagrać 15 albumów, teraz zbliżamy się do tego momentu, to jest nasz przystanek końcowy”. Czy wszyscy z Was widzą sprawy nieco inaczej teraz?

Adrian: “Zobacz, tworzymy muzykę, jesteśmy muzykami, będziemy to robić dalej. Najwspanialszą rzeczą jest to, że mamy ogromną widownię czekającą gdzieś tam na efekty naszej pracy. W prawdziwym świecie nie jest to częsta sytuacja, więc musimy to docenić. Nie zawsze jest łatwo nagrać nowy album, kiedy masz sześciu facetów z własnymi pomysłami starających się złożyć z całego materiału jedną całość – to dość trudne”

MH: Czy problem tkwi w tym, że za każdym razem wykorzystujecie wszystkie pomysły nagrywając album i nigdy nie zostają Wam żadne kawałki na następny raz?

Adrian: “Znam wiele zespołów, które tworzą 30 utworów lub coś koło tego, a potem mają problem z wybraniem 10 ponieważ każdy z członków ma własne ego i stara się przepchnąć swoje pomysły na album, więc staramy się napisać 10 lub 12 kawałków i wtedy każdy ma swój wkład w album. Kiedy zaczynasz grać jakiś utwór bardzo szybko przekonujesz się czy będzie on hitem czy nie. Trzeba tylko zrobić wszystko co w Twojej mocy. Trudno jest zadowolić wszystkich jednym albumem: zawsze musi być kompromis, ale tak długo jak uda nam się przekonywać innych członków do swoich pomysłów, tak długo zespół będzie istniał, ot – cała filozofia. Czasami kreatywny konflikt jest dobry, przyczynia się do napisania nowych utworów, wszystkim wychodzi na korzyść”

MH: Czy jest w tym coś w rodzaju wyścigu o lepsze pomysły?

Adrian: “Myślę teraz o nowym albumie. Oh tak, jest mała rywalizacja, oczywiście że jest, każdy chce zamieścić na nim swój materiał, ale nie ma to złośliwego podłoża. Bardzo mnie cieszy gdy ktoś podchodzi i mówi mi: ‘bardzo lubię ten utwór’ lub ‘to jest świetny riff’. Gram utwór który napisałem, wszyscy go grają i są podnieceni i to właśnie mnie najbardziej nakręca. Oczywiście każdy chce aby jego utwory znalazły się na albumie i to nas popycha do przodu. To jest jak z każdą inną pracą, kiedy jest satysfakcja z wykonanej pracy, to pojawia się też motywacja do dalszego działania. Jednej rzeczy której się nie robi, to wyskakiwanie z durnymi, pół-improwizowanymi pomysłami podczas prób; pokazujesz tylko to, co uważasz że jest całkiem dobre”

MH: Mogę sobie wyobrazić, że ‘Twoi kumple” potrafią być brutalni w ocenie durnych, pół-improwizowanych pomysłów….

Adrian: “Szkoda o tym gadać! Pokazywanie ludziom swoich nowych utworów jest trudnym sposobem na zarabianie pieniędzy ponieważ zabiera to dużo nerwów by usiąść i powiedzieć ‘chłopaki, mam dobry pomysł’. Ja troszkę oszukuję, zazwyczaj przygotowuję sobie już nagrane kawałki (śmiech). Ale wyrosłem w czasach, kiedy nie można było tak robić, więc mam już za sobą przesiadywanie godzinami i wysilanie się przed innymi. Właśnie dlatego zawsze procesowi temu towarzyszy wielka gorączka ale też duża satysfakcja kiedy wszystko się uda. Prawie jak ulga, że to już koniec”.