Iron Maiden: Flight 666 – Steve Harris

 

Kontynuujemy nasz ekskluzywny wywiad na temat ‘Iron Maiden: Flight 666′ tym razem z założycielem zespołu, legendą gitary basowej, którym jest Steve Harris!

Metal Hammer: Tak samo jak jest to film o Iron Maiden, tak samo jest on o fanach, czyż nie?

Steve Harris: “Jest o fanach, o załodze, o wszystkim. Taak, i oczywiście jest też o samolocie, ponieważ jest to pierwszy raz kiedy tego dokonaliśmy, więc po części jest też o tym, ale zgadza się, jest o fanach. Maiden zawsze istniało dla fanów, więc świetnie jest mieć ich jako główną gwiazdę programu.”

Metal Hammer:
Nie chcemy tego umniejszać, ale ten szalony kaznodzieja jest nieco wyróżniony…

Steve: “Nie wiem skąd go wytrzasnęli. Nie wiedziałem o nim zanim nie obejrzałem filmu. Chłopcy wykonali świetną robotę. Ukazali w ten sposób, nie musiałem im pomagać przy montażu jak to zazwyczaj muszę robić. Tak naprawdę miałem trochę obaw oglądając film, bo myślałem że będę musiał pociąć materiał i inaczej poukładać, tak jak robiłem to w przeszłości, jednak wszystkie zmiany jakich bym dokonał to drobnostki których ostatecznie nie ruszałem, ale podsumowując wszystko wyszło dobrze i byłem zadowolony z obejrzanego materiału. Miałem tylko kilka komentarzy. Powiem Ci, że całkowicie mi ulżyło. Nie chciałem spędzić kolejnych sześciu miesięcy przy stole monterskim.”

Metal Hammer: Skąd takie złe doświadczenia z przeszłości, co poszło źle?

Steve: “Powiedzmy że chodzi o jeden szczególny przypadek, chodzi o Rock In Rio, cóż… pojechaliśmy do Nowego Yorku żeby zmiksować dźwięk. Miałem w planach pojechać potem do Los Angeles na sześć, siedem dni aby dopasować dźwięk z obrazem. Kiedy przybyłem na miejsce gotowe były tylko trzy utwory i to w opłakanym stanie. Montaż był tragiczny. Naprawdę kiepski. Nie mogłem w to uwierzyć. Zadzwoniłem do Roda i powiedziałem: ‘Nie pojadę do LA na tydzień żeby dokonać montażu. Ludzie tutaj zrobili tylko trzy piosenki i wyszło z tego gówno, zajmie mi to dużo czasu zanim się z tym uporam i uporządkuję.’ Wiec skończyłem w pokoju monterskim, siedząc w gównie po uszy przez pół roku – prawdziwy koszmar. Wydaje mi się, że kiedy robisz coś dobrze po swojemu to zawsze jest łatwiej, ale kiedy próbujesz poskładać do kupy pracę kogoś innego, to zawsze zabiera więcej czasu.”

Metal Hammer: To zupełnie większa sprawa…

Steve: “Tak jak powiedziałem, chłopcy zrobili kawał dobrej roboty i jestem zadowolony. Mieliśmy tyle godzin materiału. Boże, nawet nie wiem czy siedzieli i oglądali wszystko co nagrali. Jedyną kwestią… na swoje usprawiedliwienie, będąc trochę egoistycznym jest to, że byłem chory po koncercie w Indiach i mogłem źle ocenić materiał, ale takie jest życie w trasie, czyż nie?”

Metal Hammer: Trudno było dopuścić do siebie tych ludzi i otworzyć się przed nimi?

Steve: “Byli z nami cały czas w podróży samolotem więc się do nich przyzwyczailiśmy. Przyzwyczailiśmy się już po dwóch dniach. To naprawdę dobrzy faceci. Nie byli denerwujący i nie kręcili się pod nosem cały czas, więc było dobrze”

Metal Hammer: Czy jeszcze przed rozpoczęciem projektu było coś, co chciałbyś aby w nim umieszczono?

Steve: ”Nie, nic im nie mówiłem ponieważ chciałem aby zrobili to po swojemu, chciałem aby było utrzymane w innym stylu. Jeśli wtrącałbym się w ich pracę uzyskalibyśmy filmy podobne do tych jakie Maiden miało już wcześniej. Dałem im wolną rękę, mogli robić co chcieli a efekt jest dla mnie zadowalający i nie mam wielu zastrzeżeń. W jednej kwestii, jeśli mam być szczery, byłem zawiedziony – to nagranie meczu z Liverpool, ale to Kanadyjczycy, cóż mogę powiedzieć? Zdobyłem dwie bramki a oni tego nie uchwycili. Cóż mogę powiedzieć? Jest to tylko mały problem.”