Po zakończeniu tegorocznej trasy koncertowej, 52-letni Bruce Dickinson rozmawiał przez telefon ze swojej willi we Włoszech o tym jakie ma relacje z fanami, gorsecie Kapitana Kirka i swoich szansach na zostanie nowym Simonem Cowell’em.
Jak to jest wydać 15-ty album? Nie może on przecież wywołać takiego samego podniecenia jak wydanie pierwszego.
Cóż, tu w zasadzie nie chodzi o kolejność. Przynajmniej nie nam. Każdy album który wydajemy jest ważny, gdyż może to być zarazem nasz ostatni – szczególnie kiedy wydaliśmy ich już piętnaście. Wolałbym myśleć, że ten album jest wspaniałym punktem wyjścia do wydania kolejnego krążka. Ale w tej chwili, jeszcze za wcześnie by o tym mówić.
Ten album zawiera jedne z najdłuższych i najbardziej złożonych utworów. Czy chcieliście pobić swoje rekordy? Szczególnie Ty, sprawiasz wrażenie człowieka, który nie tylko lubi wyzwania, ale potrzebuje ich do życia.
Taaa, bez nich zanudziłbym się na śmierć. Wydaję mi się, że każdy musi stawiać sobie wyzwania, którym jest w stanie podołać. To tak jak mówi Clint Eastwood: Człowiek musi znać swoje granice możliwości. Kiedy zna już te granice, to może je przekroczyć.
Odnośnie kontaktów z fanami, przewozisz fanów samolotem na koncerty i z powrotem w ramach wycieczek VIP. Co się dzieje podczas tych lotów?
Staramy się uczynić je wyjątkowymi. Loty są Lotami 666 – taka informacja jest na tablicach informacyjnych, biletach i innych. Rozdajemy też paczki z prezentami – fani dostają czapkę, okulary przeciwsłoneczne Bruce Air, flagi i różne inne fajne gadżety. Jedyną możliwością zdobycia tych gadżetów jest przelot samolotem. Nie można ich nigdzie kupić, nawet w Internecie. Rozdaję zdjęcia z podpisami, rozmawiam z każdym pasażerem. Potem robimy sobie razem zdjęcia, przesiaduję w kabinie załogi i rozdaję autografy.
Skoro już nazwaliście album The Final Frontier, nie mogę nie zapytać, kto z zespołu jest największym fanem Star Treka?
To będę prawdopodobnie ja. Ale jestem fanem już bardzo długo. Nie żebym dyskredytował nowe serie odcinków, bo też są dobre. Jean-Luc Piccard jest niesamowity a wszystkie spinoffy mają świetną historię. Ale uwielbiam tą tanią naiwność fabuły w oryginale.
Więc, gdyby Maiden było Trekiem, to Ty byłbyś Kirkiem?
No proszę, nie. Byłbym raczej… wiesz co? Tak się nieszczęśliwie składa, że prawdopodobnie jednak byłbym Kirkiem. Może jestem wystarczająco szykowny. Ale proszę, nie każ mi nosić gorsetu.
W Amerykańskim Idolu szukają nowego uszczypliwego jurora, Brytyjczyka. Zainteresowany posadą?
Absolutnie nie. Nie ma takich pieniędzy, za które poszedłbym na to show. Uważam, że to smutne gdy tylu ludzi ogląda ten program. Jest też innym program zwany Britain’s Got Talent gdzie chyba jedynym celem zabawy jest wyśmiewanie się z braku talentów uczestników. To przykre. Realisty TV jest mi obojętne. Nie umiałbym powiedzieć kto w jakim programie wygrał. Nigdy żadnego z nich nie oglądałem przez dłużej niż 30 sekund, co wystarcza aby stwierdzić: „Nie mogę uwierzyć, że ludzie potrafią siedzieć i oglądać to gówno”.
Wywiad przeprowadził Darryl Sterdan dla Torontosun. Tłumaczenie: Maidenman