Kapitan Bruce Dickinson

 

Robert Reid z bloga Lonely Planet przeprowadził ostatnio wywiad z Bruce’em Dickinson’em. Poniżej krótkie tłumaczenie najważniejszych fragmentów:

LP: Dlaczego facet sprzedający na świecie 85 milionów płyt w ogóle zawraca sobie głowę pracą pilota komercyjnych linii lotniczych?

BD: Chciałem położyć swoje ręce na czym większym niż moja dwu silnikowa maszyna, a niestety nie jestem na tyle bogaty aby kupić sobie swoje lotnisko o jumbo jeta jak John Travolta, więc wpadłem na genialny pomysł pójścia do pracy. Myślałem, że dostanę pracę jako pilot samolotu transportowego a nie wożącego pasażerów. A jednak 10 lat temu tak się stało. Po wylataniu odpowiednio dużo godzin, dostałem swój czwarty pasek, i siedzę tutaj jako kapitan.

LP: Co lubisz w pracy pilota?

BD: Jesteś w tym dziwnym miejscu wyglądającym jak statek obcych, zawinięty w aluminiowy kokon z silnikiem i paliwem. Musisz się zmierzyć z tą mechaniczną bestią, I czasem myślisz “nie powinienem tu być! To chyba sen”. Odczuwam te emocje za każdym razem gdy jestem w pobliżu samolotu.

Są też minusy, takie jak te koszmarne poranki. Trzeba wygrzebać się z wyrka o pierwszej w nocy, kiedy każdy normalny człowiek jeszcze śpi. Jest cholernie zimno a wszystko pokryte szronem. No ale później nadchodzi ten moment! Sto ton wielkiej, lśniącej aluminiowej rury z dwoma wielkimi silnikami. Masz coś, co dostałeś do zabawy na cały dzień.

Wydaje mi się, że to pewien przywilej. Nigdy się nie znudziłem powtarzaniem sobie ‘jakie to fajne”.

LP: Jakieś porównania pomiędzy lataniem a śpiewaniem dla Iron Maiden?

BD: Kiedy latam, to nieczęsto mam ten luksus wywalenia nóg na stół i nic nie robienia przez cały dzień. Zawsze jest coś to roboty. Co ciekawe, mam tak samo gdy występuję przed stu tysięczną widownią. Latam po scenie przez dwie godziny. I tez mam dużo rzeczy do zrobienia. Po głowie lata mi 30 stron tekstów piosenek, zabawiam tłum. Nigdy nie ma czasu by przystanąć I pomyśleć sobie “o jejku, jakie to fajne”. Tak to tylko już po wszystkim.

LP: A co takiego widziałeś podczas latania, o czym później wspominasz?

BD: Widziałem cień Ziemi. Leciałem na igle pomiędzy dniem a nocą. Podczas lotu wolno otacza samolot. Leci się równo z linię, gdzie pojawia się słońce a znika noc. Można polecieć, ‘tam gdzie ciągle jest jeszcze noc I tam gdzie jest już dzień’. Dzień/noc: to takie pierwotne zjawisko. Przebywanie nad tym, miażdży czachę.

LP: Czy masz jakieś wymarzone trasy na których jeszcze nie latałeś?

BD: Nie jestem typem plażowicza. Wolałbym wybrać się w podróż kolejową. Na przykład Koleją Trans Syberyjską. Popłynąć parowcem. Coś ze Złotego Wieku podróży, Wiktoriańskiego Wieku podróży, to dla mnie dużo znaczy (nawet kiedy widzę to wszystko)… Tylko że statek, zabierze mnie do celu dużo wolniej. Będę miał czas żeby się nacieszyć tym co widzę, ułożyć plan podróży. Będę miał czas by dowiedzieć się o ptakach, napisać książkę, czy zrobić notatki.

W dzisiejszych czasach powolne podróżowanie to prawie luksus.

LP: Dużo podróżujesz. Musisz znać sposób na pokonanie złego samopoczucia po podróży lotniczej?

BD: Nie znam! Kiedy nadejdzie, to je zwyczajnie ignoruję. Mi pomaga.

 

Tłumaczył: Maidenman