Rod Smallwood o organizowaniu trasy koncertowej

 

Menadżer Iron Maiden, Rod Smallwood, jest teraz obłożony pracą, skupiając się na nadchodzących koncertach, ale oderwał się na chwilę od komputera aby wyjaśnić nam jak przebiega proces zorganizowania trasy koncertowej.

Jak daleko planujesz w przód, od wstępnych pomysłów do pierwszego koncertu?

W ostatnich latach, staramy się zaplanować wszystko w daleką przyszłość, ponieważ podstawowe działania planujemy na najbliższe kilka lat. W latach 80-tych planowaliśmy na więcej niż rok w przód, bo co roku wydawaliśmy album połączony też z trasą koncertową, więc plany obejmowały maksymalnie najbliższe 24 miesiące. Teraz, kiedy albumy ukazują się co trzy lub cztery lata, musimy planować wszystko dużo dalej, zanim jeszcze zaczniemy nagrywać nowy materiał, tak więc wszystko do siebie pasuje i możemy wtedy zagrać we wszystkich miejscach gdzie chcemy. Wydanie albumu, wypromowanie go i cała masa innych rzeczy jest bardzo czasochłonne, ale przewidujemy wszystkie działania dużo w przód, aby mieć pewność że zasadniczo o nikim ani niczym nie zapomnimy.

Jak decydujecie o tym jakie miejsca odwiedzicie, a gdzie tym razem nie pojedziecie, skoro zespół jest tak bardzo pożądany, że mógłby dawać koncerty nieprzerwanie przez najbliższe kilka lat!

Cóż, to prawda, wszystko oparte jest na lokalizacji i oczywiście posiadanie Ed Force One znacznie nam ułatwia pracę. Mam na myśli to, że przez tak wiele lat nie graliśmy w Australii, pomimo tego że bardzo chcieliśmy. Ale żeby tam zagrać choćby na jednym tylko koncercie lub choćby kilku festiwalach to trzeba przejść przez prawdziwy koszmar logistyczny a do tego bardzo drogi. Z samolotem możemy odwiedzić tak wiele miejsc.

Ciekawą historią jest fakt, że na początku 2009 roku mieliśmy zakończyć trasę koncertową w Buenos Aires, ale potem menadżer trasy koncertowej powiedział mi że będziemy musieli w drodze powrotnej zrobić przystanki w Recife (Brazylia) oraz na Wyspach Zielonego Przylądka, żeby zatankować samolot. Pomyślałem więc, że skora mamy mieć postój w Recife to zagrajmy tam koncert! Zadzwoniłem do promotora, ustaliliśmy datę i daliśmy koncert na który przyszło 25,000 fanów.

Jak już wszystko zrobiliśmy, to pomyśleliśmy „kurczę, to wcale nie tak daleko do Florydy”, gdzie na co dzień mieszka Nicko a my nie graliśmy tam od bardzo, bardzo dawna. To siedem godzin lotu, co może wydawać się długo, ale kiedy odejmie się to całe zamieszanie na lotnisku, to większość czasu spędza się z zespołem i  resztą ekipy przy barze, a wtedy siedem godzin nie stanowi już problemu. Największym problemem współczesnego podróżowania samolotem są lotniska. To prawdziwy wrzód – wszyscy o tym wiedzą – ale jako że mamy Ed Force One, problem ten nas nie dotyczy, bo możemy wysiąść szybko z samolotu, przejść przez port lotniczy i na wyjściu czekają już na nas samochody, które zawiozą nas do hotelu. Cały ten lotniskowy zgiełk jest pominięty. Podróż na Florydę była dobrym pomysłem, który wszyscy popierali więc w zasadzie skończyliśmy trasę koncertową na Florydzie zamiast w Buenos Aires, a wszystko to dzięki temu, że samolotem podróżuje się łatwiej.

Jako że nie mamy już problemów z dotarciem w żadne miejsce na świecie, to na dzień dzisiejszy wybieramy te miejsca, których nie odwiedzaliśmy od dawna. Staramy się dotrzeć wszędzie, a zawsze fajnie jest pojechać w jakieś nowe miejsce. Podczas ostatniej trasy koncertowej, byliśmy w 38 państwach, więc chyba byliśmy prawie wszędzie gdzie chcieliśmy. Chcieliśmy też odwiedzić Bangkok, ale ze względów politycznych – nie mogliśmy. Przez jakiś czas staraliśmy się zagrać w Bejrucie i ciągle jest jeszcze kilka miejsc, gdzie możemy się udać, póki mamy samolot.

Jak udaje Ci się współpraca z agentami zespołu przy układaniu trasy koncertowej?

Mamy dwóch agentów, jednym jest John Jackson z K2 zajmujący się całym światem poza Amerykami a drugim jest Rick Roskin z CAA zajmujący się tylko obiema Amerykami. Zasadniczo to rozmawiam ze Stevem, czasem też z Brucem, szczególnie jeśli chodzi o planowanie trasy ogólnoświatowej. Ustalamy kiedy chcemy pojechać w trasę i dzielimy ją na części. Np. chcemy jechać do Północnej Ameryki, potem chcemy jechać do Europy, potem chcemy pojechać w pozostałe miejsca na świecie. Jest to po części sezonowe. Lubimy pracować latem, bo można organizować koncerty na otwartym powietrzu, dlatego większość koncertów w Europie i Ameryce odbywa się latem, no i oczywiście latem na Południowej Półkuli, ale to już inna pora w czasie roku. Więc bierzemy pod uwagę pewien okres czasu i zaczynamy planować gdzie najlepiej byłoby rozpocząć trasę a gdzie skończyć i jakie mamy możliwości logistyczne. W niektóre miejsca trudno jest dotrzeć. Floryda jak tragiczna jeśli chodzi o możliwość dostarczenia sprzętu ciężarówkami. Ostatnio zagraliśmy tam, bo mieliśmy samolot i kto wie – może tym razem zrobimy to ponownie.

Kiedy mamy już to uzgodnione, agenci dzwonią do promotorów a ci wyszukują dostępne lokacje i tak powstaje cała układanka. Wszystko zależy od tego, czy miejsca w których chcemy zagrać mają wolne terminy. To kolejny powód, dla którego mamy w zwyczaju planować wszystko z dużym wyprzedzeniem, ponieważ im wcześniej coś zaplanujesz, tym większą masz szansę że obiekt będzie dostępny. Tak  więc zazwyczaj możemy sobie pozwolić na każde miejsce jakie chcemy, ponieważ planujemy z odpowiednim wyprzedzeniem.

W jakich okolicznościach pojawiają się pomysły dotyczące układu i wyposażenia sceny, wygląd nowego Eddiego i podobne rzeczy?

Cóż, zaczynamy o tym myśleć mniej więcej jak już uporamy się z układaniem terminarza koncertów. Ponieważ zawsze patrzymy w przyszłość,  nigdy nie patrzymy w przeszłość – no chyba że robimy trasę w stylu ‘Somewhere Back In Time’, przy czym trzeba patrzeć zarówno w tył jak i w przód. Tutaj naprawdę chodzi aby stworzyć jakąś wizję na nowy album, co zazwyczaj zaczyna się od wymyślenia samego jego tytułu lub tytułu utworu jaki zostanie wykorzystany później jako tytuł albumu. Dzięki temu wyznaczamy sobie ścieżkę, którą potem podążamy. Tak jak „A Matter Of Life And Death” wywołał pomysł wykorzystania czołgu. Wszedłem do studio kiedy zespół kończył nagrywać materiał, a Bruce i Steve podeszli do mnie mówiąc „Chcemy czołg!”. Kiedy chłopcy naprawdę czegoś chcą, to walą prosto do mnie, i nie mogę się sprzeciwiać! Pozbawiają mnie prawa głosu – ale i tak uważam, że to był świetny pomysł!

Tak więc wstępne plany dostał nasz grafik, Stuart Crouch z Peacock Design który zaproponował ogólny szkic, który stał się potem okładką albumu. Pracujemy już z Peacock Design już od bardzo dawna; Stuart był mocno zaangażowany w nasze prace od czasów ‘Brave New World’. Potem zgłosiliśmy się do firmy Hangman zajmującej się wizualizacją sceny oraz wszelkimi efektami, którzy zajmowali się projektowaniem dla nas sceny od ’85 roku i trasy ‘Powerslave’ więc powiedzieliśmy że chcemy czołg, co uczynnie złożyli do kupy. Kiedy masz zgraną ekipę współpracowników, nie zmieniasz jej za często. Mamy pewną więź zespołową jeśli chodzi o projektowanie i produkcję, a Stuart oraz Alan i Sam z Hangman-a są bardzo ważni dla Steve’ a i Bruce’a, ich zdanie się liczy.

Wspaniałą sprawą w przypadku e-maili jest to, że można swobodnie wymieniać pomysły i jasno precyzować gdzie, kiedy i co chcemy robić. Tym razem chcieliśmy zrobić trasę koncertową latem, ponieważ to dla nas świetna zabawa, ale za nic w świecie nie zdążylibyśmy wydać albumu przed Amerykańską lub Europejską częścią trasy. Musieliśmy trochę przyspieszyć działania, bo gdybyśmy czekali do momentu kiedy ukaże się album, byłoby już za późno na letnie koncerty. Tym razem tytuł albumu mieliśmy już dużo wcześniej niż jakikolwiek utwór. Bruce coś wymyślił i wszystkim spodobało brzmienie wymowy tytułu. Tak oczywiście powstał tytuł albumu. ‘The Final Frontier’ może wyznaczać granicę nauki, międzyplanetarnie, granicę czegokolwiek rzeczywistego, więc w tę stronę poszliśmy – i całą resztę wyjawimy fanom w niedalekiej przyszłości.

Dick Bell, menadżer produkcji , koordynuje wiele spraw z firmą Hangman i upewnia się, że nie wyprodukujemy czegoś, co nie zmieści się na ciężarówkę! Nie ma większego sensu budować czegokolwiek co nie zmieści się w ciężarówce,  samolocie lub czymkolwiek innym czego używamy do transportu. Sprawuje On również kontrolę nad rozsądnymi kosztami przedsięwzięcia. Wiele spraw jakie załatwiamy w danym momencie, wiąże się z możliwościami zmieszczenia wszystkiego w samolocie. Jesteśmy ograniczeni ilością oraz objętością sprzętu, ale staramy się tak upychać przedmioty, żeby wziąć najwięcej jak się da, dzięki czemu wszyscy fani mają szansę zobaczyć ten sam show w każdym miejscu świata.

Gdy trasa koncertowa się zaczyna, to czy wiesz już ostatecznie kiedy się zakończy? Oczywiście, jak już powiedziałeś, niektóre trasy miały dodane koncerty, tak jak w 2009 roku.

Tak, ale nie zawsze. Dodanie koncertów w Recife oraz na Florydzie było dość nietypowe, choć zaplanowaliśmy to na kilka miesięcy wcześniej. Zazwyczaj jesteśmy bardzo precyzyjni. Poza tym, chłopaki mają przecież swoje rodziny i musimy to brać pod uwagę. Nauczyliśmy się układać plany na ustalone okresy czasu i trzymać się w ich ramach.

Gdy już rozpoczniecie tournee, to ile czasu spędzasz z zespołem?

No cóż, robią już dzisiaj takie koncerty, że praktycznie cały swój czas spędzam z nimi. Podczas ostatnie trasy nie było mnie tylko na kilku koncertach; wydaje mi się, że zrobiliśmy wsumie około 93 koncertów. Byłem z nimi na wszystkich koncertach wokół świata… na wszystkich w Ameryce. Może opuściłem ze trzy koncerty – ale to nic wielkiego. Dodatkowo, poruszając się Ed Force One, nie można tak sobie przeskakiwać z Australii na Daleki Wschód albo do Chile! Ale znów, w Ameryce było kilka takich koncertów na których koniecznie chciałem być, oczywiście w Los Angeles i Nowym Yorku – mam rodzinę w Kanadzie więc zazwyczaj w tej części trasy jadę ich odwiedzić na kilka dni. Nadchodzącego lata, będę prawdopodobnie na 70% koncertów w Ameryce i pewnie na wszystkich w Europie. Na Europejskiej części trasy, zrobimy sobie bazę wypadową w Wielkiej Brytanii i na każdy koncert będziemy latać tam i z powrotem, co jest bardo wygodne dla naszych rodzin, bo nie ma nas w domu tylko przez kilka dni w tygodniu.

I oczywiście wciąż czerpiesz przyjemność z podróżowania z zespołem?

O tak! Jesteśmy dość zwartą grupą i wszyscy lubimy swoje towarzystwo. Większa część załogi jest z nami już od bardzo dawna, więc postrzegam nas jako pewną drużynę sportową, która podróżuje razem po świecie i razem ciężko pracuje na swoje zwycięstwa. Szczególnie kiedy ma się tak ogromną rzeszę fanów, tylu widzów – jak tu tego nie lubić? Mam na myśli, że utrzymanie się na szczycie wymaga dużo pracy, ale to moja praca, a chłopaki też muszą kontrolować samych siebie aby na każdym koncercie być w szczycie formy.

Jak to jest, kiedy po tych wszystkich miesiącach planowania, wreszcie zaczynają się pierwsze koncerty i wszystko pasuje do siebie jak należy?

O Boże – ulga! Najtrudniejszą rzeczą jest właściwe pokierowanie pracami nad okładką albumu oraz produkcją. Co wtedy porabia Eddie? Mówię do Steve’a że wszystko co musi zrobić to napisać nowy album, ale wraz z całym zespołem jestem odpowiedzialny za wyszukanie jakiegoś wizerunku dla Eddiego – a to zabiera strasznie dużo czasu. Znalezienie czegoś nowego, świeżego i jednocześnie zabawnego jest nieco stresujące. Ale jak już mamy pewien pomysł, który zaczyna przybierać jakiś kształt, nasz koszmar się kończy i zaczynamy myśleć „O Boże, właśnie zaczynamy trasę koncertową”. Ponieważ mamy pewne limity czasowe w których niektóre rzeczy muszą być już zrobione, ustalamy je z dużym wyprzedzeniem przed rozpoczęciem trasy. Z naszym doświadczeniem jakie mamy przy produkcji, złożenie wszystkiego w całość zabiera nam około trzy, cztery lub pięć miesięcy, więc wszelkie plany musimy mieć gotowe przed tym czasem. Okres przed produkcją i organizacją trasy jest dla nas bardzo stresujący i szalony, bo sramy po gaciach ze strachu, że nasze pomysły nie spodobają się fanom. Ale pod koniec dnia, kiedy dało się z siebie wszystko, co jeszcze można zrobić? Wszyscy już widzieli nowego Eddiego, który wygląda nieco inaczej, ale wydaje mi się że przez ten odmienny wygląd wszedł on tym razem w inny wymiar.

I wtedy to patrzysz w przyszłość na moment kiedy rozpoczyna się trasa?

Och tak, tak… Na pewno będę na miejscu 9 czerwca oraz przy wszelkich pracach przygotowawczych, by być pewnym że wszystko działa jak należy i wygląda jak należy. A potem wypiję sobie kilka piw z chłopakami – już jakiś czas tego nie robiliśmy!

Wywiad przeprowadziła Valerie Potter, tłumaczenie Maidenman, skan wywiadu z magazynu IRON MAIDEN FC Magazine by Garfield.